Remis z Tessą Tuszewo to na pewno dobry wynik, który pozwolił nam utrzymać pozycję lidera i stworzyć dobre warunki psychologiczne przed środowym meczem PP. Nadal jesteśmy niepokonani i to na pewno cieszy. Ale przegrana pierwsza połowa meczu powinna skłonić piłkarzy i trenera do refleksji nad tym, co było przyczyną, że było aż tak źle. Pomijając względy sportowe, w tym także należyte przygotowanie się do meczu, to na pewno przegraliśmy pierwszą połówkę psychologicznie. Już dawno Wicher nie prezentował tak słabej motywacji do gry, co można było zaobserwować przed meczem (brak skupienia i zainteresowania strategią taktyczną trenera) oraz w trakcie meczu (brak wiary w zwycięstwo, gra bez przekonania we własne umiejętności). Ten brak motywacji piłkarzy Wichru był już widoczny po pierwszych minutach meczu. W takich sytuacjach, kiedy motywacja nie wypływa od samych piłkarzy, to powinni oni ją otrzymać z zewnątrz, albo od trenera, albo od kibiców. Każdy kto dobrze życzy swojej drużynie w takich sytuacjach powinien dodawać jej otuchy i wiary w zwycięstwo. U nas tej motywacji „zewnętrznej” piłkarzy nie ma. Kiedy sami nie są dostatecznie zmotywowani, kiedy popełniają błędy, kiedy tracą bramki, to nikt im nie pomoże, żaden trzynasty „zawodnik”, nikt! Ten niekorzystny obraz gry są w stanie zmienić tylko sami wtedy, gdy w końcu zdobędą bramkę. Wtedy odżywa wiara w zwycięstwo, wtedy okazuje się, że ta sama drużyna z tym samym przeciwnikiem potrafi grać „swoje”. I dopiero wtedy pojawia się też doping i dobre słowo z zewnątrz. Tylko jeśli chcemy być najlepsi, to musimy starać się motywować piłkarzy wcześniej, a nie dręczyć się wzajemnie wtedy, kiedy powinniśmy się wspierać.
Przegraliśmy też pierwszą połowę dlatego, że cały czas myśleliśmy o tym co było, a nie o tym, co będzie! Rozstrzyganie w trakcie meczu kto zawinił, dlaczego zawinił, czemu zrobił tak, a nie inaczej powoduje, że korzysta na tym tylko przeciwnik. Dlatego, że ten błąd który miał miejsce przed chwilą jest już historią, a ważne jest tylko to, co się stanie za chwilę. To roztrząsanie błędów piłkarzy w trakcie meczu można porównać do napastnika zmierzającego w kierunku bramki z odwróconą do tyłu głową. Trudno żeby zdobył gola i nam również w pierwszej połowie trudno było zdobyć gola. Analizy błędów są ważne po to by wyciągać z nich wnioski na przyszłość, ale nie w trakcie meczu, tylko po nim.
Jeden z piłkarzy w trakcie pierwszej połowy meczu chciał mnie przekonać, że dotychczasowe zwycięstwa Wichru niewiele znaczą, bo do tej pory graliśmy z „ogórkami”. To nie prawda! B-klasa ma wyrównany poziom, a teoretycznie słabsze drużyny wygrywają z faworytami, czego dowodzi chociażby ostatnia kolejka. Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że w zeszłym sezonie lepiej nam szło z drużynami teoretycznie mocniejszymi, a przegrywaliśmy właśnie ze słabymi, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że nie przegraliśmy meczu od sześciu ligowych spotkań, jeśli wygraliśmy z mocniejszymi od siebie drużynami w PP oraz wszystkie sparingi przed sezonem to pesymistyczne spojrzenie na dotychczasową grę można między bajki włożyć.
prezes
Panie PREZESIE coś mi się wydaje, że zapomniał pan o morale do tej bajki więc pozwolę sobie dopisać - BAJU< BAJU i będziemy w raju. I nie zgodzę się, że głaskanie po główce gdy się dzieje nie tak jak trzeba jest właściwe bo czasami trzeba kopa żeby zaskoczyć, a pozwolę sobie stwierdzić, że prezes też nie ma czym się pochwalić jeśli chodzi o motywację oprócz ciągłej krytyki tych czy innych. A może mała ankietka wśród piłkarzy. Bo widzę, że lubi je nasz prezes, kto najlepiej motywuje zespół do zwycięstwa i wszystko się wyda bez pustego gadania!!! - prezes, trener czy kibice ?
jesli prezes sadzi ze niemamy motywacji i checi do wygrania meczu to sie myli kazdy z nasz che mecz wygrac i zostawia na boisku duzo sil i zdrowia
1
